Noc jest kiepska, bo co chwila są kolejne wstrząsy. Oglądamy programy informacyjne na zmianę ze Szklaną Pułapką po albańsku. Rano jesteśmy zmęczeni jak cholera. No ale trudno, to ostatni dzień w Albanii, trzeba go dobrze wykorzystać. Pomimo zmęczenia i lekkiego strachu przed kolejnymi mocnymi wstrząsami, jedziemy do centrum Durres. Na jakimś blogu przeczytałem, że wystarczy pół dnia na zwiedzenie tego miasta. Bzdura, no chyba, że zwiedzanie to zobaczenie jakiegoś meczetu i wejście do pobliskiej katedry.
Albańczycy mają dość specyficzne podejście do zabytków. Najpierw idziemy zobaczyć ruiny forum rzymskiego z V wieku. Stoją a do okoła blokowiska, sklepy, ulica, poprzez ruiny biegnie jakaś rura kanalizacyjna… Jeden obrazek zawierający cała Albanię (ok, brakuje tylko Mercedesa).
Rzymski amfiteatr z II wieku. Ruiny, trawa a dookoła sypiące się blokowiska i domy z powywieszanymi praniami, kobiety wylewające na schody nieczystości po praniu… Turyści chodzą i patrzą na to – jedni z obrzydzeniem i zdziwieniem na twarzy, inni (jak ja) z fascynacją. Ale taka jest właśnie Albania.
Ulica Mustafy Basha, niedaleko meczet z którego przez głośniki nadawana jest popołudniowa modlitwa i pieśń sławiąca Allaha. Na ścianie „Suck me till i’m gone”. Kurde, to Durres jest obłędne. Każda uliczka jest kadrem, w każdej można znaleźć coś ciekawego i całkiem innego od poprzedniej. Delikatnie czuję się tu jak w Skopje w Macedonii.
Powoli kierujemy się ku nadmorskiemu brzegowi, bulwarach w Durres. Ależ tu panuje klimat! Jest już po sezonie, więc część atrakcji już nie działa, sam brzeg jest w jakiejś przebudowie, do tego świeci mocne słońce, woda jest błękitna… tworzy to mega plany do zdjęć. Fotografuję jak szalony, chociaż pot leje mi się z czoła jak w saunie.
Idziemy dalej. Naszym celem jest Kolonat, czyli podróbka McDonald’s. Bardzo chciałem to miejsce odwiedzić! Na TripAdvisor nazywa się „albańskim McDonald’sem” ze względu na podobne menu (np. „Happy Meal” z McD nazywa się tu „Happy Kids”), podobne logo… po prostu podobne wszystko!. Zamawiam kanapkę Suprem (podróbka Big Maca) razem z frytkami i Pepsi. Obsługa jest specyficzna. Biorę zestaw i siadamy na tarasie na zewnątrz. Kanapka jest tak obrzydliwa, że po pierwszym gryzie mam już jej dość. Frytki są zimne i pozbawione soli, ale od biedy dają radę. Jedyną dobrą rzeczą jest Pepsi, chociaż i tak rozwodniona. Jest tak, jak się tego spodziewałem. Jaram się jak dziecko, że tu jestem, że udało mi się nagrać materiał w tym miejscu. Będąc jeszcze w Polsce i planując konkretne miejsca do odwiedzenia, Kolonat znalazł się na pierwszym miejscu mojej listy!
Będąc w Tiranie, schodziliśmy kawał miasta w poszukiwaniu tej restauracji. Było to dość specyficzne doświadczenie, bo gdzie nie poszliśmy pod wskazany na stronie internetowej adres, Kolonata tam nie było (ani nawet pozostałości po nim!). Było to dla nas wielką zagadką. Bankrutuje? Kto wie, może byłem jedną z ostatnich osób, która skosztowała Suprem?
Tuż obok restauracji, znajduje się duże molo. Wygląda fajne, idziemy!
Sinksi to schody, które miały kształtem nawiązywać do Sfinksa w Egipcie. Nie wiem w jakim stopniu się to udało, ale wyglądają ciekawie. Oświetlone mocnym słońcem, fajnie kontrastują w błękitnym niebem i wodą. Są bardzo fotogeniczne. Tu zostajemy dłuższą chwilę robiąc zdjęcia, a potem po prostu na nich odpoczywając.
Czas wracać do mieszkania. W drodze do autobusu, postanawiamy przejść się jeszcze bocznymi uliczkami Durres. Już wspominałem, ale to mocno nieodkryte fotograficznie miejsca. Chciałbym zostać tu jeszcze jeden dzień i poświęcić go na takie właśnie szwendanie się.
Dzień zakończymy na plaży, jak wszystkie poprzednie w Durres. To fajne, spokojne miejsce. We wrześniu nie ma tu tych wszystkich dzikich tłumów. W przeciwieństwie do wczorajszej nocy, dziś jest bardzo ciepło. Szum wody uspokaja przed kolejną nocą, która również będzie obfitować we wstrząsy ziemi, chociaż już nie tak mocne jak dzień wcześniej.
skomentuj →
kategoria: cyfrowo, miejsca, wyprawy tagi: albania, durrës, x100s
menu
o mnie
wyprawy na wschód i nie tylko
najnowsze wpisy
- warszawa, włochy i ponownie warszawa
- calibrite display 123
- najdłuższe podsumowanie: obrony w af
- najdłuższe podsumowanie ever 2
- najdłuższe podsumowanie ever 1
- vlogująca kasia
- szmul jewson – największy dupek w lidze
- konkurs 'waste not, snap a lot’
- stylowo
- wrześniowo
- busted!
- ludzie displate
- kolejny plan zdjęciowy
- biały miś
- displate, backstage
- julia łukiewska
- dobra sesja beauty
- obrona dyplomowa kasi
- turcja: antalya
- bośnia i hercegowina: sarajewo na koniec
- bośnia i hercegowina: banja luka
- bośnia i hercegowina: wodospady kravica
- bośnia i hercegowina: mostar z drona
- bośnia i hercegowina: mostar
- bośnia i hercegowina: ratusz w sarajewie
kategorie
- abstrakcje
analogowo
backstage
chłopaki
cinemagraph
cyfrowo
dziewczyny
kulinarne
miejsca
mobilnie
osobowości
panoramy
pierdupierdu
polaroid
poradnik
portfolio
przedmioty
publikacje
różne
wydarzenia
wyprawy
archiwum bloga
moje rzeczy
portfolio
instagram
threads
youtube
tiktok
9szmul
pogadajmy podcast
Spełniłem swoje największe marzenie i nagrałem album muzyczny. Następnie znalazłem wytwórnię muzyczną i wydałem go na największych serwisach z muzyką! Sprawdź stronę albumu:
Jako że to blog, to mam tu również klasyczne blogowe wpisy, w których pokazuję moje codzienne życie: sesje zdjęciowe, wyprawy i tym podobne rzeczy. Wszystko mobilnie, ze smartfona:
Jeżeli spodobały ci się moje materiały na Youtube lub zdjęcia, postaw mi kawę - będzie mi naprawdę niezmiernie miło:
Piekielnie upalna Turcja, ale bardzo fajna. Trochę zdjęć i trzy filmy na Youtube! Zobacz→
Bardzo doświadczone Sarajewo, jeszcze bardziej doświadczony Mostar i serbska Banja Luka. Zakochałem się w Bośni! Zobacz→
Bardzo fajna sesja studyjna z Julią Łukiewską. Tak jak lubię! Zobacz→
Globalna sesja zdjęciowa dla XIAOMI! Producentem OnlyOnly, agencją odpowiedzialną za całość GONG. Ogromna duma! Zobacz→
Genialny miesięczny pobyt w Tajlandi. Wigilia w klubie drag queen, sylwester na tajskim boksie dla lokalsów... i wiele, wiele więcej! Zobacz→
Absolutnie niesamowite Kosowo - całkiem inne, niż się go spodziewałem. We wpisach zdjęcia jak i vlogi.. Zobacz→
Estonia nieodkryta! Byłem w miejscach, o których pewnie nawet nie słyszeliście. Ja się w tym kraju zakochałem!. Zobacz→
KIedyś fotografowałem również na klasycznych negatywach, a głowę miałem pełną przedziwnych pomysłów. Zobacz→
Niesamowite Uzbekistan i tadżykistan. Duszanbe, Chiwa, Buchara czy Samarkanda. A wszystko doprawione krótkim pobytem w Abu Dabi. Wszystko na zdjęcich i we vlogach. Zobacz→
Od pięknych rejonów, poprzez skaliste miasto, po totalny rozpierdol Neapolu. W tej serii vlogów jak i na tych zdjęciach pokażę Wam pełen przekrój tego niesamowitego kraju! Zdjęcia i vlogi. Zobacz→
Sesja do zimowego numeru Digital Camera Polska w szklarni w Powsinie z pięknymi Różą i Roksaną. Zobacz→
Byłem w miejscach, które jeszcze do niedawna były okupowane przez rosyjskie wojska. Widziałem masowe groby oraz straszne zniszczenia. Nigdy tego nie zapomnę!. Zobacz→
Pełna kontrastów Łotwa. Zarówno na zdjęciach jak i w 6 odcinkowej serii vlogów. Zobacz→
Z jednej strony piękna, a z drugiej niesamowicie abstrakcyjna Armenia. Wyprawa tak szalona, że nie da się jej opisać w kilku zdaniach. Zobacz→
Wykonałem kilka zdjęć do najnowszej książki Marty Grzebyk z Krytyki Kulinarnej. Okładka + przekładki. Jak zawsze w super ekipie ze Studia Odczaruj Gary! Zobacz→
Kinga i Agnes we wspaniałej bieliźnie God Save Queens. Na Instaxach. Zobacz zdęcia→
Reklamowa sesja zdjęciowa do magazynów Viva! Oraz Uroda Życia. Zobacz zdjęcia→
Kilka polaroidów wykonanych podczas zdjęć do sierpniowego numeru Digital Camera Polska. Zobacz→
© Dawid Markoff
Wszelkie prawa zastrzeżone