Z ręki (bo nie chciało mi się targać samolotem statywu), na bardzo wysokim ISO, przez co nie jest idealnie. Dodałem dziwnej kolorystyki, aby trochę ożywić Mińsk, który w lutym jest bardzo szary (podobnie zresztą jak i każde miasto w Polsce).
skomentuj →
kategoria: cyfrowo, miejsca, wyprawy tagi: białoruś, budynki, mińsk, x100s
Ależ to był fajny wyjazd!
Lecimy z Poliną samolotem Białoruskich Linii Lotniczych (Belavia) z Warszawy do Mińska. LOT trwa jakieś 50 minut, podczas których poprawiamy jeszcze mój sobotni wykład z fotografii mobilnej.
Na lotnisku czeka już na nas samochodem Natallia. Jedziemy do miasta (lotnisko umiejscowione jest spory kawałek od Mińska). Mieszkanie jakie mam na 4 dni jest naprawdę super. Duży salon, sypialnia, łazienka i kuchnia. Do tego dość szybkie WiFi + telewizor z białoruskimi stacjami (bez czego bym nie wytrzymał!:) Jest wieczór, więc Polina zostawia mi 200.000 rubli i jedzie do rodziców. 200.000… o rany. Idę zaszaleć! Chodzę po Mińsku późnym wieczorem. Jest bardzo spokojnie. Na koniec zachodzę do McDonald’s i wydaję prawie 100.000 na trzy kanapki (same). Przez cały wyjazd Polina będzie się ze mnie śmiać za każdym razem, gdy ktoś będzie podawać ceny w rublach. Wkrótce jednak na Białorusi będzie denominacja – ceny zostaną skrócone o 3 zera, pojawią się również monety.
Loft Balki to bardzo fajna, artystyczna przestrzeń. Bardzo wysokie pomieszczenia, drewniane stropy… Wszystko zrobione ze smakiem. Tam też organizowane jest Mobile Photo Lab. Mój wykład jest wykładem głównym (jestem main speakerem). Najpierw wstęp, potem ludzie z białoruskiej społeczności instagramowej, a następnie ja. Na środek wchodzimy razem z Poliną – na początku chciałem, aby wykład był po angielsku. Doszliśmy jednak do wniosku, że zrobimy go po polsku, a Polina przetłumaczy go na rosyjski – nie każdy w końcu może znać angielski. Wszystko poszło wspaniale, ludzie byli zafascynowani, a na końcu chcieli robić sobie ze mną zdjęcia. Udało się, można odetchnąć i poczekać na kolejną część – wychodzę z ludźmi na ulice miasta robić zdjęcia.
Pogoda dopisuje idealnie! Idziemy ze sporą grupą osób, fotografujemy, ja mówię o tym na co najlepiej zwracać uwagę przy fotografii architektury i fotografii ulicznej. Potem zobaczę na Instagramie wiele fajnych zdjęć z tego dnia.
Kierujemy się powoli do fajnego lokalu (Svobody.4). Jeżeli będziecie kiedykolwiek w Mińsku, to bardzo Wam to miejsce polecam. Tam ma się odbyć kończący Mobile Photo Lab wykład z fotografii kulinarnej. Dla mnie i Poliny to jest idealny czas, aby chwilę odpocząć. jesteśmy padnięci! I piekielnie głodni, ale musimy poczekać, aż ludzie obfotografują wszystkie potrawy. Tortura! Po wszystkim Margela z Loft Balki zabiera nas do miejsca, w którym podają bardzo dobre piwa (mają ich naprawdę sporo, z całego świata!). Idziemy tam z ludźmi z Belarusian Instagram Community.
To nie koniec atrakcji w Sobotę. O północy mamy z Poliną zaproszenie do Korpusu 8. To budynek, w którym mieściła się kiedyś fabryka telewizorów. Teraz to przestrzeń dla artystów. Na dole co tydzień odbywają się bardzo fajne, klubowe imprezy tylko dla wybranych osób. Klimat kosmiczny! A muzyka jeszcze lepsza. To jest ta inna twarz Mińska, bardzo europejska, wolna, modna i kreatywna. Chłonę to miejsce i ludzi, którzy tu przyszli.
Niedziela to dzień odpoczynku po baaaardzo długiej sobocie. Po 13 idę do miasta. Jest strasznie szaro i momentami pada śnieg z deszczem. Z tego dnia będę mieć najwięcej zdjęć zrobionych aparatem – i przez to niestety ukażę Mińsk jako miasto szare, a takim przecież ono nie jest!
Poniedziałek to dzień rekrutacji. Surowej rekrutacji na studium do Akademii Fotografii. Przychodzimy z Poliną do Loft Balki z samego rana. Rozkładamy się i czekamy. Powoli zaczynają przychodzić pierwsze osoby. Wypełniają formularz, rozmawiamy (Polina tłumaczy), przeglądamy i oceniamy ich portfolia… Dużo kawy i dużo rozmów. Ale to bardzo dobry dzień.
Kończymy po 15. To dobry czas na odpoczynek, więc idziemy… do Svobody.4. Dzwoni Natallia, że też będzie. Super! Po chwili dzwoni również Daria (która zajmuje się prawem autorskim, o ile dobrze zrozumiałem:). Najpierw dobra sałatka i wino. Kieliszek za kieliszkiem. Rozmawiamy trochę po angielsku, trochę po polsku, trochę po białorusku (pamiętam już kilka słów). Jest bardzo fajnie. Potem Daria wpada na pomysł, że pokaże nam bardzo tajny lokal, o którym wiedzą tylko nieliczni. Podobno serwują tam bardzo dobre drinki. Idziemy tam w trójkę. Miejsce faktycznie ukryte w jednej z bram, dzwoni się domofonem. Lokal umieszczony w piwnicy, miejsc na jakieś 8 osób. Ale wystrój super, a barman jeszcze lepszy! Ma na sobie garnitur w starym stylu, a drinki robi tuż przy nas. Najpierw pyta jaki smak lubimy, a następnie czy interesuje nas jakiś konkretny alkohol. I na podstawie tego przyrządza końcową rzecz. My w tym czasie przeglądamy formularze rekrutacyjne i dzwonimy do tych osób, które uważamy za na tyle ciekawe, aby studiować na Akademii.
Wracamy dość późno. Dziewczyny jedźcie wypocząć! Ja szybko biegnę jeszcze do sklepu, który jest do 22. Po wodę i jogurty (zasmakowałem w jakiś białoruskich, które były naprawdę smaczne). Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym jeszcze gdzieś nie polazł:) Więc wychodzę i planuję dojść aż do Biblioteki Narodowej. To spory kawał drogi, ale ja lubię chodzić. Po drodze zahaczam o jakiś budynek, który we mgle wygląda obłędnie. Na powrót nie mam już sił, więc wybieram metro. Oczywiście mylę kierunki i jadę w przeciwną stronę aż na stację końcową. Gdzie ja jestem?? Jest 23, na stacji jedynie kilka osób. Niesamowity klimat (stacje w Mińsku są ogromne, marmurowe, z charakterystycznym zapachem). Wsiadam do wagonu i jadę z powrotem. W wagonie jestem sam, metro pędzi chyba z 500km/h. Wiatr we włosach (pootwierane okienka), jest niesamowicie. Żałuję, że nie pojeździłem nim więcej po nocach.
Wtorek to dzień powrotu do Warszawy. Pakuję się i jadę jeszcze metrem do Parku Gorkiego. Któregoś dnia zauważyłem wielkie koło górujące nad drzewami. To wesołe miasteczko, które jest tam przez cały rok – w zimie oczywiście nieczynne. Fantastyczne miejsce – szarość pogody tylko potęguje klimat tego miejsca. Szkoda, że już dziś mamy wylot…
Mieszkanie zdajemy o 13 i jedziemy do mamy Poliny. Ta jest fantastyczną kobietą. Pokazuje mi obrazy, które maluje. Robi mi kawę, częstuje ciasteczkami i truskawkami. Pokazuje rodzinne zdjęcia z dzieciństwa Poliny. Potem przeglądam rosyjskie wydanie Vouge’a. Na koniec Polina robi mi i jej mamie pamiątkowe zdjęcie i gnamy z Darią na lotnisko.
Na lotnisku jeszcze tylko małe zakupy: rosyjskie wydania Vogue i Esquire. W Emipku kosztujące fortunę, tu dostępne za grosze. Odprawa i można wracać do Polski. Tym razem samolotem LOTu. Na wejściu uśmiechnięte stewardessy witają nas polskim „dzień dobry”. Fajnie jest wracać, ale ja z przyjemnością zostałbym tu jeszcze z tydzień. Ale wrócę!
Na koniec dwa linki: moje zdjęcia z aparatu + artykuł na białoruskim portalu o moim wykładzie:
Markoff/Grey: Mińsk nocą, Mińsk
Relax.by: Mobile Photo LAB — в «Балках» запустили новый образовательный проект о мобильной фотографии
skomentuj →
kategoria: mobilnie, różne, wyprawy tagi: białoruś, dawid markoff, iphone, loft balki, mińsk, mobile photo lab, podsumowanie, polina hilburd
Miałem ogromną przyjemność być głównym mówcą na Mobile Photo Lab organizowanym przez Balki Loft z Mińska na Białorusi. Było super! Miałem okazję opowiedzieć o fotografii mobilnej, pokazać swoje prace, a po wszystkim zabrać ze sobą sporą grupę ludzi i pójść ulicami Mińska na zdjęcia. Poznałem także ludzi z białoruskiej społeczności instagramowej! Fantastyczne osoby.
Nie mogło zabraknąć również kilku selfie z osobami, które były na moim wykładzie i koniecznie chciały ze mną zdjęcie (co było bardzo miłe!)
Dzięki Mińsk!
skomentuj →
kategoria: cyfrowo, mobilnie, różne, wyprawy tagi: białoruś, dawid markoff, iphone, mińsk, mobile photo lab, polina hilburd, x100s
Poniedziałek.
Śniadanie, Pyzata Chata. Potem pakowanie, „do zobjaczjenia” od ładnej recepcjonistki w hostelu i na dworzec. Po drodze bankomat i zakupy w jakimś hipermarkecie. Ogromne zakupy za 300 hrywien, czyli jakieś 55zł.
Powrót mamy również poprzez serwis BlaBlaCar. BMW X5 i starsze małżeństwo z Ukrainy. Dołącza do nas jeszcze jakaś dziewczyna z Charkowa i można jechać. Na granicy w Rawie Ruskiej okazuje się, że Pan Andriej (kierowca) zapomniał z domu prawa jazdy. Zaczyna się czekanie, aż jego syn przywiezie ze Lwowa dokumenty. Nie mamy mu jednak tego za złe – zdarza się. Te dwie godziny postoju to fajny czas na rozmowy. Trochę po polsku, trochę po ukraińsku (którego nie znam, ale dzięki wielu podobieństwom do polskiego można wiele zrozumieć) o sytuacji na Ukrainie, w Polsce… Pani Ania, Ukrainka i żona Andrieja, mieszka w Polsce od 17 lat. Opowiada mi, jak bardzo kocha Polskę i ile jej zawdzięcza. Ale to rownież opowieść smutna – początki w Polsce były straszne: praca w polu i Polak, który traktował Ukrainców jak zwierzęta, potem praca w domu, w którym właścicielka łapała ją za włosy i kazała ścierać najmniejszą plamkę… Ale nie straciła wiary w Polskę i Polaków bo jak powiedziała, źli ludzie są wszędzie, w każdym kraju. Ona trafiła w końcu na tych dobrych i tak już tu została.
W końcu udaje się nam przejechać i mkniemy ku Lublinowi, a potem ku Warszawie. Widok panoramy miasta jest wspaniały, w końcu jesteśmy w domu!
Przez te 8 dni nasyciłem się wschodem jak nigdy! To była najlepsza wyprawa z dotychczasowych. Każdy dzień był niesamowity. Chwilowo wystarczy, czas odpocząć. W planach jednak mamy już nowe miejsca! Trzymajcie kciuki.
Na koniec coś, co jest już dla mnie tradycją. Z każdego wyjazdu staram się przywieźć muzykę, która akurat jest hitem w danym kraju. Tak też jest i tym razem. Poniżej trzy kawałki, które leciały prawie non stop na ukraińskich kanałach muzycznych:
skomentuj →
kategoria: mobilnie, różne, wyprawy tagi: iphone, lwów-kijów, ukraina
…ten niepowtarzalny klimat. Nie wiem czemu, może to ta żółta szyba i kolor ścian, ale skojarzyło mi się to miejsce z Kubą (pomimo, że na Kubie nigdy nie byłem:)
skomentuj →
kategoria: cyfrowo, miejsca, wyprawy tagi: lwów, lwów-kijów, ukraina, x100s
Niedziela.
Dzień zaczynamy klasycznie od Pyzatej Chaty. Po cholerę przywieźliśmy konserwy? Ceny w Pyzatej są tak niskie, że w zasadzie nie opłacało się przywozić tu swoich rzeczy. Po śniadaniu idziemy na rynek. Chodzimy uliczkami z cztery godziny. Potem obiad. Nie muszę chyba pisać gdzie? Dołącza do nas Pavlo, który po raz kolejny dostarcza nam niesamowitych opowieści o budynkach i ulicach Lwowa.
Po drodze zaczepia nas starszy mężczyzna. Mówi, że usłyszał język polski. Jest Polakiem urodzonym na Ukrainie. Mówi, że. Je ma zbytnio okazji rozmawiać w ojczystym języku, narzeka na Ukrainę, wspomina o swojej rodzinie. Jest niby ok, ale jednak jest w tym co mówi jakaś nuta szaleństwa. W pewnym momencie wtrąca coś o Izraelu, obrzezaniu Polaków, potem o 52 stanie USA który chce z Ukrainy zrobić Ameryka… Wystarczy!. Miło się żegnamy i idziemy dalej. Tak chodzimy do późnego wieczora. Pogoda jest piękna, chociaż mroźna.
Wieczór kończymy na dobrej pizzy i piwie. Jutro wracamy z Robertem do Polski. Ja nasyciłem się wschodem jak nigdy. To była niesamowita wyprawa, pełna chodzenia, dobrych miejsc i ogromu zdjęć, które zrobiłem aparatem i telefonem. Czas na trochę odpoczynku. Czas na moją Warszawę. Czas na swoje łóżko.
skomentuj →
kategoria: cyfrowo, mobilnie, różne, wyprawy tagi: iphone, lwów, lwów-kijów, ukraina, x100s
Слава героям!
Wśród tych wszystkich historycznych posągów, pomników poetów, artystów, pisarzy, śladów historii polsko-ukraińskiej, na uboczu widzimy świeże wieńce i flagi ukraińskie. I grupkę ludzi z parasolkami. Pytamy Pavlo co to z miejsce. Mówi, że to „groby ukraińskich żołnierzy poległych na wschodzie kraju„. Muszę dodać: poległych w walkach z regularną rosyjską armią oraz separatystami wspieranymi przez Rosję.
Schodzimy tam. Zacina mżawka, jest szaro i chłodno. To tylko potęguje klima przygnębienia i smutku. Pomiędzy nagrobkami stoją bliscy zabitych. W ciszy, płaczą. Gdzieś na małej ławeczce siedzi starsza kobieta. Przygarbiona. Matka…
Robię kilka zdjęć. Gdzieś w głębi wiem, że muszę to pokazać. Pomimo, że może nie powinienem tu fotografować. W głowie mam jeszcze jedną myśl: to tylko jedno z wielu takich miejsc na Ukrainie. Podczas gdy świat debatuje o powrocie Putina na salony, tu na wschodzie kraju giną kolejni żołnierze.
Czuję złość.
skomentuj →
kategoria: cyfrowo, miejsca, wyprawy tagi: lwów, lwów-kijów, ukraina, x100s
menu
o mnie
wyprawy na wschód i nie tylko
najnowsze wpisy
- warszawa, włochy i ponownie warszawa
- calibrite display 123
- najdłuższe podsumowanie: obrony w af
- najdłuższe podsumowanie ever 2
- najdłuższe podsumowanie ever 1
- vlogująca kasia
- szmul jewson – największy dupek w lidze
- konkurs 'waste not, snap a lot’
- stylowo
- wrześniowo
- busted!
- ludzie displate
- kolejny plan zdjęciowy
- biały miś
- displate, backstage
- julia łukiewska
- dobra sesja beauty
- obrona dyplomowa kasi
- turcja: antalya
- bośnia i hercegowina: sarajewo na koniec
- bośnia i hercegowina: banja luka
- bośnia i hercegowina: wodospady kravica
- bośnia i hercegowina: mostar z drona
- bośnia i hercegowina: mostar
- bośnia i hercegowina: ratusz w sarajewie
kategorie
- abstrakcje
analogowo
backstage
chłopaki
cinemagraph
cyfrowo
dziewczyny
kulinarne
miejsca
mobilnie
osobowości
panoramy
pierdupierdu
polaroid
poradnik
portfolio
przedmioty
publikacje
różne
wydarzenia
wyprawy
archiwum bloga
moje rzeczy
portfolio
instagram
threads
youtube
tiktok
9szmul
pogadajmy podcast
Spełniłem swoje największe marzenie i nagrałem album muzyczny. Następnie znalazłem wytwórnię muzyczną i wydałem go na największych serwisach z muzyką! Sprawdź stronę albumu:
Jako że to blog, to mam tu również klasyczne blogowe wpisy, w których pokazuję moje codzienne życie: sesje zdjęciowe, wyprawy i tym podobne rzeczy. Wszystko mobilnie, ze smartfona:
Jeżeli spodobały ci się moje materiały na Youtube lub zdjęcia, postaw mi kawę - będzie mi naprawdę niezmiernie miło:
Piekielnie upalna Turcja, ale bardzo fajna. Trochę zdjęć i trzy filmy na Youtube! Zobacz→
Bardzo doświadczone Sarajewo, jeszcze bardziej doświadczony Mostar i serbska Banja Luka. Zakochałem się w Bośni! Zobacz→
Bardzo fajna sesja studyjna z Julią Łukiewską. Tak jak lubię! Zobacz→
Globalna sesja zdjęciowa dla XIAOMI! Producentem OnlyOnly, agencją odpowiedzialną za całość GONG. Ogromna duma! Zobacz→
Genialny miesięczny pobyt w Tajlandi. Wigilia w klubie drag queen, sylwester na tajskim boksie dla lokalsów... i wiele, wiele więcej! Zobacz→
Absolutnie niesamowite Kosowo - całkiem inne, niż się go spodziewałem. We wpisach zdjęcia jak i vlogi.. Zobacz→
Estonia nieodkryta! Byłem w miejscach, o których pewnie nawet nie słyszeliście. Ja się w tym kraju zakochałem!. Zobacz→
KIedyś fotografowałem również na klasycznych negatywach, a głowę miałem pełną przedziwnych pomysłów. Zobacz→
Niesamowite Uzbekistan i tadżykistan. Duszanbe, Chiwa, Buchara czy Samarkanda. A wszystko doprawione krótkim pobytem w Abu Dabi. Wszystko na zdjęcich i we vlogach. Zobacz→
Od pięknych rejonów, poprzez skaliste miasto, po totalny rozpierdol Neapolu. W tej serii vlogów jak i na tych zdjęciach pokażę Wam pełen przekrój tego niesamowitego kraju! Zdjęcia i vlogi. Zobacz→
Sesja do zimowego numeru Digital Camera Polska w szklarni w Powsinie z pięknymi Różą i Roksaną. Zobacz→
Byłem w miejscach, które jeszcze do niedawna były okupowane przez rosyjskie wojska. Widziałem masowe groby oraz straszne zniszczenia. Nigdy tego nie zapomnę!. Zobacz→
Pełna kontrastów Łotwa. Zarówno na zdjęciach jak i w 6 odcinkowej serii vlogów. Zobacz→
Z jednej strony piękna, a z drugiej niesamowicie abstrakcyjna Armenia. Wyprawa tak szalona, że nie da się jej opisać w kilku zdaniach. Zobacz→
Wykonałem kilka zdjęć do najnowszej książki Marty Grzebyk z Krytyki Kulinarnej. Okładka + przekładki. Jak zawsze w super ekipie ze Studia Odczaruj Gary! Zobacz→
Kinga i Agnes we wspaniałej bieliźnie God Save Queens. Na Instaxach. Zobacz zdęcia→
Reklamowa sesja zdjęciowa do magazynów Viva! Oraz Uroda Życia. Zobacz zdjęcia→
Kilka polaroidów wykonanych podczas zdjęć do sierpniowego numeru Digital Camera Polska. Zobacz→
© Dawid Markoff
Wszelkie prawa zastrzeżone