PIĄTEK.
Wstajemy o 8. Planowaliśmy o 7, ale zapomniałem przestawić godzinę w telefonie w związku z inną strefą czasową. Konserwa, herbata i wychodzimy. Kierujemy się na plażę. Dziś jest piękna pogoda – słońce i błękitne niebo. Tylko ten zimny wiatr doskwiera, ale da się z tym żyć.
Plaża w taką pogodę robi niesamowite wrażenie. Kolor Morza Czarnego urzeka – jest zielonkawe, a woda przy brzegu bardzo czysta. Chłoniemy, fotografujemy, obserwujemy. Gdzieniegdzie kąpią się jeszcze jacyś ludzie. My brzegiem idziemy powoli w kierunku portu.
Dochodzimy aż to Hotelu Odessa. Jest ogromny, w typowej dla Odessy architekturze. Od morza wieje mocny wiatr. Zachodzimy na kawę i ciastko. Smaczne i niedrogie.
Schody Potiomkinowskie to coś dla Roberta. Ja bardziej zainteresowany jestem obecnymi do okoła ludźmi. Ignorujemy nagabujących nas obywateli jakiegoś dziwnego świata, którzy stoją z żywymi orłami i idziemy dalej ku centrum miasta. Chyba można je tak określić, a może i nazwać deptakiem? Tak, tu jest zdecydowanie ładniej. Są odnowione kamienice, jest McDonald’s, sklepy Hugo Bossa czy Versace… jednym słowem Europa. Wystarczy jednak wejść do przypadkowej bramy, aby ten czar prysł. My to robimy i tam chyba podoba się nam nawet bardziej.
Dochodzimy do dużego bazaru. Cześć jest odkryta, część nie. Jedzenie i ubrania. Bardzo dużo jedzenia i bardzo dużo ubrań. Śmierdzi rybami, serami, mięsem – większość wystawiana bez chłodzenia. Szybko stamtąd uciekamy.
W planie mamy jeszcze raz Morze Czarne, tym razem jednak w drugim kierunku. Wsiadamy w tramwaj linii nr. 5. „Dwa, spasiba” i jedziemy. Ale coś się nam chyba pomyliło, bo kończymy na końcowym w przeciwnym kierunku do zamierzonego. 2 minuty postoju i tramwaj rusza ponownie. Kobieta od biletów chce nas wygonić z tramwaju gdy pokazujemy jej kupione kilka minut temu bilety. Końcowy = nowe bilety. Udajemy głupa i wysiadamy przystanek dalej – idziemy pieszo, bo tak tu chyba najlepiej.
Gdy wracamy już do domu, przyglądamy się temu chaotycznemu miastu. Cudem jest, gdy pali się gdzieś jakaś latarnia – wszystko jest pogrążone w mroku rozświetlanym przez światła samochodów i witryny sklepów. Przed wejściem do hotelu słyszymy charakterystyczny dźwięk stukających o asfalt… końskich kopyt. Z ciemności wyłaniają się dwie kobiety na koniach. Przejchodzą na nich przez ulicę i kierują się obok McDonaldsa w bliżej nieokreślonym kierunku. Centrum miasta. To jest takie nierealne…
skomentuj →
kategoria: cyfrowo, miejsca, mobilnie, wyprawy tagi: iphone, odessa, odessa-kiszyniów-tyraspol, x100s
Stara prawda mówi, że nie ma miejsc w które nie da się dojechać. Trzeba się tylko ruszyć z domu. I to jest fakt. Drugim faktem jest to, że jedni jeżdżą do Grecji i Chorwacji, a inni wybierają np. Mołdawię i Naddniestrze;) Ja typem podróżnika nie jestem, ale jak już to bliżej mi do tej drugiej osobowości. Do Chorwacji można pojechać zawsze, a do Naddniestrza już nie.
Zaczynam serię wpisów z wyprawy do Odessy (Ukraina), Kiszyniowa (Mołdawia) i Tyraspola (Naddniestrze). Całość nazwałem roboczo „biedą i chaosem w trzech odsłonach”. Wpisów będzie kilka i pojawią się w kilkudniowych odstępach – mam sporo materiału do przerobienia z tej wyprawy.
CZWARTEK.
Warszawa, 1.5 godziny lotu i jesteśmy w Odessie. Odessa szara, smutna, taka inna. To moje pierwsze wrażenie. Do hostelu jedziemy rozklekotanym trolejbusem – żywcem wyciągniętym ze złomowiska, ani odrobinę nie przesadzam. Nie ma biletów, płaci się przy wysiadaniu u kierowcy. Każdy płaci. Kierowca ma dużo drobnych i dywan na desce rozdzielczej. Witajcie na wschodzie. Przez okno obserwuję miasto, ludzi… Rzuca mi się w oczy jedna rzecz: na każdym kroku widzę ukraińską flagę.
Hostel „Crystal”. Czy to aby napewno tu? Tak, jednak tak. Pokój malutki, ale przytulny. Jest nawet telewizor. Zostawiamy plecaki i kierujemy się na plażę. Ściemnia się, a chcemy jeszcze dziś poczuć chłód Morza Czarnego. Piasek, zapach wody, w oddali ogromne statki. Wieje zimny wiatr. Chłoniemy te widoki. Robimy trochę zdjeć i idziemy dalej.
Chcemy zobaczyc port w Odessie. Nocą. W drodze powrotnej zachodzimy do jakiegoś lokalu na pielmieni i herbatę. Ja już na starcie robię z siebie idiotę – witam kelnerkę rosyjskim „do svidaniya”. Skąd mi to do cholery przyszło do głowy?
Dzień kończymy przy kanapkach i trzeciej części Rambo z ukraińskim dubbingiem.
Jutro będzie dobry dzień!
skomentuj →
kategoria: cyfrowo, miejsca, mobilnie, wyprawy tagi: iphone, odessa, odessa-kiszyniów-tyraspol, x100s
Zaplanowaliśmy tą wyprawę już w sierpniu. To wtedy Robert wypatrzył tanie bilety LOTu do Odessy na Ukrainie. Pomyśleliśmy „jak nie teraz to kiedy?”. Równo rok temu byliśmy na Białorusi, co wspominam bardzo dobrze – była to moja pierwsza wyprawa na wschód. Tym razem czeka nas poważniejsza przeprawa – najpierw wspomniana Odessa, a następnie stolica Mołdawii i być może kontrolowane przez Rosjan Nadniestrze (o ile się uda wjechać, a chcemy bardzo!). Całość zakończymy ponownie na Ukrainie, skąd wrócimy samolotem do Warszawy. Noclegi są, plan rownież. Oby tylko pogoda dopisała.
Pod koniec każdego dnia postaram się usiąść z notesem i napisać krótką relację, którą po powrocie przekuję na wpis. Jeżeli wszystko pójdzie ok, to na blogu pojawi się za jakiś czas seria wpisów z cyklu „Odessa-Kiszyniów-Tyraspol”.
Pisząc ten tekst myślami jestem już nad Morzem Czarnym. Jutro o 11.30 wylatujemy z Okęcia i kierujemy się do Odessy, gdzie spędzimy dwa pierwsze dni naszej wyprawy*. Plecak już spakowany, bagaż podręczny również.
W międzyczasie zapraszam na:
instagram.com/emefef
Tam na bieżąco będę starał się wrzucać zdjęcia z wyprawy.
* wpis ten publikuję będąc już w Odessie. Tak się z Robertem umówiliśmy w sierpniu, że nikomu (poza najbliższymi osobami) nie wspomnimy o naszym wyjeździe i że stanie się on faktem dopiero w momencie, w którym zanurzymy nogi w Morzu Czarnym;) Tak też się stało.
skomentuj →
kategoria: pierdupierdu, różne, wyprawy tagi: kiszyniów, odessa, odessa-kiszyniów-tyraspol, tyraspol
menu
o mnie
wyprawy na wschód i nie tylko
najnowsze wpisy
- warszawa, włochy i ponownie warszawa
- calibrite display 123
- najdłuższe podsumowanie: obrony w af
- najdłuższe podsumowanie ever 2
- najdłuższe podsumowanie ever 1
- vlogująca kasia
- szmul jewson – największy dupek w lidze
- konkurs 'waste not, snap a lot’
- stylowo
- wrześniowo
- busted!
- ludzie displate
- kolejny plan zdjęciowy
- biały miś
- displate, backstage
- julia łukiewska
- dobra sesja beauty
- obrona dyplomowa kasi
- turcja: antalya
- bośnia i hercegowina: sarajewo na koniec
- bośnia i hercegowina: banja luka
- bośnia i hercegowina: wodospady kravica
- bośnia i hercegowina: mostar z drona
- bośnia i hercegowina: mostar
- bośnia i hercegowina: ratusz w sarajewie
kategorie
- abstrakcje
analogowo
backstage
chłopaki
cinemagraph
cyfrowo
dziewczyny
kulinarne
miejsca
mobilnie
osobowości
panoramy
pierdupierdu
polaroid
poradnik
portfolio
przedmioty
publikacje
różne
wydarzenia
wyprawy
archiwum bloga
moje rzeczy
portfolio
instagram
threads
youtube
tiktok
9szmul
pogadajmy podcast
Spełniłem swoje największe marzenie i nagrałem album muzyczny. Następnie znalazłem wytwórnię muzyczną i wydałem go na największych serwisach z muzyką! Sprawdź stronę albumu:
Jako że to blog, to mam tu również klasyczne blogowe wpisy, w których pokazuję moje codzienne życie: sesje zdjęciowe, wyprawy i tym podobne rzeczy. Wszystko mobilnie, ze smartfona:
Jeżeli spodobały ci się moje materiały na Youtube lub zdjęcia, postaw mi kawę - będzie mi naprawdę niezmiernie miło:
Piekielnie upalna Turcja, ale bardzo fajna. Trochę zdjęć i trzy filmy na Youtube! Zobacz→
Bardzo doświadczone Sarajewo, jeszcze bardziej doświadczony Mostar i serbska Banja Luka. Zakochałem się w Bośni! Zobacz→
Bardzo fajna sesja studyjna z Julią Łukiewską. Tak jak lubię! Zobacz→
Globalna sesja zdjęciowa dla XIAOMI! Producentem OnlyOnly, agencją odpowiedzialną za całość GONG. Ogromna duma! Zobacz→
Genialny miesięczny pobyt w Tajlandi. Wigilia w klubie drag queen, sylwester na tajskim boksie dla lokalsów... i wiele, wiele więcej! Zobacz→
Absolutnie niesamowite Kosowo - całkiem inne, niż się go spodziewałem. We wpisach zdjęcia jak i vlogi.. Zobacz→
Estonia nieodkryta! Byłem w miejscach, o których pewnie nawet nie słyszeliście. Ja się w tym kraju zakochałem!. Zobacz→
KIedyś fotografowałem również na klasycznych negatywach, a głowę miałem pełną przedziwnych pomysłów. Zobacz→
Niesamowite Uzbekistan i tadżykistan. Duszanbe, Chiwa, Buchara czy Samarkanda. A wszystko doprawione krótkim pobytem w Abu Dabi. Wszystko na zdjęcich i we vlogach. Zobacz→
Od pięknych rejonów, poprzez skaliste miasto, po totalny rozpierdol Neapolu. W tej serii vlogów jak i na tych zdjęciach pokażę Wam pełen przekrój tego niesamowitego kraju! Zdjęcia i vlogi. Zobacz→
Sesja do zimowego numeru Digital Camera Polska w szklarni w Powsinie z pięknymi Różą i Roksaną. Zobacz→
Byłem w miejscach, które jeszcze do niedawna były okupowane przez rosyjskie wojska. Widziałem masowe groby oraz straszne zniszczenia. Nigdy tego nie zapomnę!. Zobacz→
Pełna kontrastów Łotwa. Zarówno na zdjęciach jak i w 6 odcinkowej serii vlogów. Zobacz→
Z jednej strony piękna, a z drugiej niesamowicie abstrakcyjna Armenia. Wyprawa tak szalona, że nie da się jej opisać w kilku zdaniach. Zobacz→
Wykonałem kilka zdjęć do najnowszej książki Marty Grzebyk z Krytyki Kulinarnej. Okładka + przekładki. Jak zawsze w super ekipie ze Studia Odczaruj Gary! Zobacz→
Kinga i Agnes we wspaniałej bieliźnie God Save Queens. Na Instaxach. Zobacz zdęcia→
Reklamowa sesja zdjęciowa do magazynów Viva! Oraz Uroda Życia. Zobacz zdjęcia→
Kilka polaroidów wykonanych podczas zdjęć do sierpniowego numeru Digital Camera Polska. Zobacz→
© Dawid Markoff
Wszelkie prawa zastrzeżone