#iphoneonly: tu i tam


#iphoneonly Tu i Tam by Dawid Markoff

Zapraszam do pobierania drugiej z trzech części albumu #IPHONEONLY. Tą część postanowiłem poświęcić podróżom. Przeróżnym – i tym bliskim, i tym dalszym. Znajdziecie tu te bardziej przyziemne wyprawy: Polska (Siedlce, Lublin, Zamość) czy wschód (Białoruś, Ukraina, Mołdawia, Naddniestrze). 220 stron, ponad 245 zdjęć.

Link do strony z albumem:
markoff.pl/books/iphoneonly


skomentuj
kategoria: mobilnie, publikacje tagi: , , , , , , , , , ,



chaos i bieda w trzech odsłonach


Chaos i bieda w trzech odsłonach. Takie są moje odczucia po tym wyjedzie. Nie są one jednak negatywne – tam po prostu tak jest. Wyprawa była niesamowita! Gdybym mógł ją powtórzyć, spakowałem jeszcze dziś plecak i ruszył ponownie w drogę (no ok, zamiast Tyraspola wybrałbym inny kierunek:)

Dawid Markoff by Robert Danieluk
(fot. by Robert Danieluk)

ODESSA.

Przed wyjazdem na słowo Odessa odpowiedziałbym tak: stare kamienice, port, piękne plaże, wypoczynkowy kurort, namiastka zachodu nad Morzem Czarnym. Na miejscu jednak zderzyłem się z rzeczywistością. Już lotnisko uzmysłowiło mi, że nie będzie tak, jak to sobie do tej pory wyobrażałem. Po pierwsze miasto jest strasznie zaniedbane. Chodniki, ulice, budynki… Po drugie chaos. Nieprawdopodobny chaos. Przez każdy dzień obecności tam miałem problem z przejściami dla pieszych. Nigdy nie miałem pewności, czy to przejście napewno tu jest. Po trzecie straszna komunikacja miejska. Bardzo straszna! Niestety taka jest sytuacja Ukrainy, rozkradzionej przez ludzi pokroju Janukowycza. Na dodatek kraj ten musi prowadzić na wschodzie wojnę z wspieranymi przez Rosję separatystami (jak i rosyjskimi wojskami, nie mam co do tego złudzeń). To pochłania ogromne pieniądze, resztki jakie pozostały Ukrainie.

Wojny w samej Odessie się nie odczuwa. Oczywiście kanały telewizyjne cały czas nadają informacje ze wschodu kraju, a na ulicach organizowane są zbiórki dla walczących żołnierzy. Ale to tyle, wojna toczy się po prostu gdzieś bardzo daleko na wschodzie kraju.

Dawid Markoff by Robert Danieluk
(fot. by Robert Danieluk)

Najmilej wspominać będę samo Morze Czarne. Wiatr, chłód, szum i bardzo mało osób. Zaleta wybrania się poza sezonem. Byliśmy nad nim każdego dnia naszego pobytu w Odessie i z przyjemnością bym tam jeszcze wrócił.

KISZYNIÓW.

Kiszyniów to taka Odessa plus 10 razy więcej typowego dla byłych państw sowieckich betonu. Beton, chaos i brud. Miałem wrażenie, że tu kompletnie nic do siebie nie pasuje. Druga rzecz: ogromne ulice na których nie ma pasów. Nie wiem jak oni tu jeżdżą samochodami, ale w wielu miejscach tego miasta musi to być totalnym hardcorem. Autobusy komunikacji miejskiej trochę lepsze, ale kasowanie biletów takie samo jak w Odessie: pieniądze daje się chodzącej po autobusie osobie, która następnie wydaje naddarty papierek będący biletem. Straszne, ale przynajmniej bezrobocie mniejsze.

Najlepiej wspominam opuszczony hotel National. Kompletnie niezabezpieczony, ogromny betonowy moloch. Udało nam się tam wejść na sam dach (18 lub 19 piętro), aby zobaczyć z góry oświetlony porannym słońcem… betonowy Kiszyniów;)

Chciałbym tu jeszcze kiedyś wrócić. Dla kadrów fotograficznych i miejsc, których nie udało się nam odwiedzić, a które widzieliśmy w późniejszej drodze do Tyraspola…

TYRASPOL.

Naddniestrze i Tyraspol to ciężki orzech do zgryzienia. Czułem się tam trochę dziwnie. Nie wiem czemu… może dlatego, że to taki mały, nie uznawany prawie przez nikogo kraj? Może dlatego, że dostaliśmy wjazd tylko na 24h i miałem wrażenie, że ktoś za nami chodzi? Tu nie ma naszej ambasady, w razie problemów zostajemy zdani sami na siebie. To cały czas siedzi gdzieś w głowie. Pomimo, że nie odczuwaliśmy ani przez chwile jakiegoś bezpośredniego zagrożenia.

Dawid Markoff

Z całą pewnością zapamiętam te wszystkie bezdomne psy i koty. Zapamiętam rownież to przygnębiające blokowisko, pośród którego pasła się krowa. W nocy nie paliły się tu prawie żadne latarnie. Hotel był całkiem ok. Żartowaliśmy jednak, że wybudowano go specjalnie dla nas, a cała obsługa to podstawieni agenci;)

Tu wracać już nie mam zamiaru. Jeden raz wystarczy.

* * *

Na koniec trochę muzyki. Tandetnej muzyki, ale z każdej jednak wyprawy staram się przywieźć lokalny utwór, który staje się takim muzycznym tłem dla całości. Ten kawałek usłyszałem w Odessie oglądając ukraiński kanał muzyczny. To chyba jakiś tamtejszy hit.


skomentuj
kategoria: cyfrowo, miejsca, mobilnie, wyprawy tagi: , , , , , , ,



budynek związków zawodowych w odessie


Budynek związków zawodowych w Odessie by Dawid Markoff

Dom Związków Zawodowych, przed którym 2 maja doszło do zamieszek. W budynku spłonęło, udusiło się lub wyskoczyło z okien wielu prorosyjskich bojówkarzy, których zaatakowali proukraińscy manifestańci i kibice.

Budynek związków zawodowych w Odessie by Dawid 
Markoff

Budynek związków zawodowych w Odessie by Dawid 
Markoff

Budynek związków zawodowych w Odessie by Dawid 
Markoff

Budynek ogrodzony jest metalowym ogrodzeniem, więc zdjęcia musiałem robić z wysuniętą do góry ręką. Wejść niestety tam nie można (co jest całkiem logiczne).


skomentuj
kategoria: cyfrowo, miejsca, wyprawy tagi: , ,



odessa – warszawa


ŚRODA.

Nasz ostatni dzień w Odessie, o 18 mamy samolot do domu – Warszawy. Trochę już żyjemy tą myślą. Tydzień tu był fascynujący, ale i strasznie wysysający energię. To jest inny świat.

Plan jest taki: wypisać się z tego dziwnego hostelu, zanieść bagaże do przechowalni na dworcu kolejowym i ruszyć nad morze od jeszcze innej strony miasta.

Odessa by Dawid Markoff

Po drodze na dworzec kupujemy pamiątkowe magnesy – są kiczem kiczu, ale to rzecz obowiązkowa. Mam rację? Zostawiamy bagaże i wsiadamy do jednego z miejscowych trolejbusów. Nie potrafię się do nich przyzwyczaić. Obserwuję ludzi, dla których warunki takiego podróżowania są codziennością. Trochę mi głupio, gdy wybuchamy z Robertem śmiechem – trolejbus z dużą prędkością najeżdża na jakaś dziurę przez co tak nim porzuca, że na chwilę tracimy kontakt z podłogą. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem.

Wysiadamy. Kupujemy jakieś ciepłe bułeczki z serem i idziemy kawałek pieszo. Zachodzimy na coś, co jest pocztą. „Coś”, bo z zewnątrz wygląda bardziej na wejście do skupu złomu czy czegoś podobnego. Na nic szukać tu kolorowych, rozpoznawalnych z daleka szyldów rodem z naszej Poczty Polskiej. Robert chce wysłać kartkę z Odessy. Nic z tego – mają tylko takie urodzinowe. Wychodzimy i wsiadamy w jednego z miejskich busów. Czuję klepanie po ramieniu. Jakaś dziewczyna daje mi plik hrywien. „Adin?” pytam. „Adin” odpowiada. Wręczam pieniądze kierowcy. Ten wydaje mi jakieś drobne, które oddaje dziewczynie. „Spasiba”, „pażałsta”.

Jesteśmy. Jeszcze kawałek i widać plażę. Wieje niesamowicie mocny wiatr. Chodzimy po plaży, wypijamy pyszną herbatę w jednym z nielicznych otwartych lokali (siedząc w kapturach na zewnątrz).

Odessa by Dawid Markoff

Tu jest naprawdę bajecznie! Chciałbym zostać jeszcze jeden dzień, ale tuż przy plaży. Nie wracać już do samego miasta… Tak się niestety nie da.

Odessa by Dawid Markoff

Odessa by Dawid Markoff

Wracamy do centrum miasta. Jeszcze tylko Dom Związków Zawodowych i możemy zbierać się na lotnisko. To już nasz czas, dom czeka.

Odprawa to formalność. Ukraińska celniczka znajduje w moim paszporcie kalendarzyk z Naddniestrza. Sierp i młot. Cholera, zapomniałem go stamtąd wyjąc. Odkłada go, kręci głową. Chcę powiedzieć, że to pamiątka z Tyraspola, ale się powstrzymuję. To już nieistotne. W samolocie strasznie gorąco. Kilka rodzin leci z małymi dziećmi. Wyją, płaczą… Cieżko to znieść. Stewardessa uśmiecha się i mówi, że nam współczuje. Lot, pyszna zimna Pepsi i witająca z góry rozświetlona Warszawa. Rany, jak dobrze tu wrócić!


skomentuj
kategoria: cyfrowo, miejsca, mobilnie, wyprawy tagi: , , ,



tyraspol – odessa


WTOREK.

Dwa bilety, trochę czekania i za 40 minut pociąg do Odessy. Czekamy. Sprzątaczki leniwie zabierają się do czyszczenia podłogi. Co tu czyścić? Dla kogo? Dworzec nowy i czysty, a przyjezdnych nie widać. Czekając słyszymy komunikat o odjeżdżającym właśnie pociągu osobowym. Problem w tym, że na peronie jest całkowita pustka i cisza.

Nasz pociąg jest punktualnie o 9:40. To robi wrażenie. Niestety to ten sam, którym przyjechaliśmy do Kiszyniowa. Na całe szczęście jest prawie pusty. Żegnamy więc Nadniestrze, Krakozję jak to mówimy z Robertem. Tom Hanks pozdrawia!

Tyraspol Naddniestrze by Dawid Markoff

Tym razem, pomimo że to ten sam pociąg, podróż upływa całkiem szybko. Ciekawostką jest fakt, że wszyscy celnicy i obsługa wie o jadących dwóch Polakach.

Odessa. Zostawiamy plecaki w hostelu i ruszamy na miasto. Trafiamy na ulicę, która wygląda na żywca wyjętą z jakiś wojennych filmów. Żartuję, że Spielberg kręcił tu coś tydzień temu.

Odessa by Dawid Markoff

Odessa by Dawid Markoff

Odessa by Dawid Markoff

Odessa by Dawid Markoff

Odessa by Dawid Markoff

Odessa by Dawid Markoff

Odessa by Dawid Markoff

W Odessie spędziliśmy jak dotąd najwięcej czasu, a ta wciąż nas zaskakuje nowymi zakamarkami. Trafiamy na ulicę Lecha Kaczyńskiego – tabliczka umieszczona na nowoczesnym biurowcu. Miło. Tuż obok jakiś opuszczony klub (chyba) „Cristal Palace”. Chcemy wejść do środka, ale rezygnujemy. Po chwili ze środka wychodzi jakiś facet, a na dachu zauważamy jakąś postać, która obserwuje nas myśląc, że jej nie widzimy. Nic z tego nie rozumiemy. Wszędzie widzimy jakieś opuszczone samochody. Stare, rdzewiejącego, przez nikogo nie chciane. Samochody, psy i koty.

Odessa by Dawid Markoff

Architektura tego miasta jest conajmniej… dziwna. Z jednej strony kilka ciekawych budynków, z drugiej sporo wszechobecnego kiczu nie pasującego to historii Odessy. No ale to miasto to jeden wielki chaos, tak więc już chyba musi być.

Odessa by Dawid Markoff

Na koniec dnia ponownie morze. Morze przyciąga nas tu każdego dnia pobytu. Uwielbiam ten szum wody, chłód bijący od brzegu, zimny wiatr i ten charakterystyczny zapach. Jutro tu jeszcze zajdziemy.

Odessa by Dawid Markoff

Odessa by Dawid Markoff


skomentuj
kategoria: cyfrowo, miejsca, mobilnie, wyprawy tagi: , , , ,



odessa – kiszyniów


SOBOTA.

Wstajemy. Dobra mielonka na start i wymeldowanie się z „Cristala”. Prawdę mówiąc to ja mam już dość tego hotelu. Cieszy mnie fakt, że go opuszczamy. „Spasiba” i ruszamy na dworzec po bilety kolejowe do Kiszyniowa w Mołdawii. Kobieta w okienku jest strasznie nerwowa, krzyczy przed nami na jakieś małżeństwo. Widząc jednak polskie paszporty, robi się całkiem miła. Kupujemy i zostawiamy plecaki w przechowalni. Mamy jeszcze ponad 4 godziny na samą Odessę.

Odessa by Dawid Markoff

Jedziemy rozklekotanym trolejbusem. Po raz kolejny. Ja się do nich nie przyzwyczaję przez całą naszą wyprawę. Przerdzewiały, brudny, z popękanymi szybami. Patrzę na ludzi, którzy przywykli do takiej komunikacji miejskiej. Bardzo dołujące widoki. W głębi serca życzę Ukraińcom jak najlepiej – niestety, ale nie mieli szczęścia do rządzących czego rezultatem są takie widoki.

Pierwszym miejscem, w które się udajemy, jest wesołe miasteczko. Na wejściu wita nas gadający po ukraiński goryl. Jest absolutnym hitem, mógłbym się na niego przyglądać i przyglądać. To coś bardzo psychodelicznego, takiego innego.

Odessa by Dawid Markoff

Odessa by Dawid Markoff

Potem ruszamy do centrum. Staram się nie zwracać uwagi na brud i zaniedbane miasto. Wyszukuję ciekawe kamienice, widoki… Gdy się człowiek skupi tylko na tym to Odessa ma nawet swój urok. Całości zdecydowanie pomaga wspaniała pogoda.

Odessa by Dawid Markoff

Wracamy na dworzec. Czeka nas 5 godzinna jazda do stolicy Mołdawii. Pociąg jest straszny. Pomijając fakt, że jesteśmy tu jedynymi prawdziwymi cudzoziemcami, to całość jest naprawdę w mocno wschodnim stylu. W wagonie jest strasznie gorąco. Za nami siedzi jakiś starszy mężczyzna, który na tablecie ogląda rosyjski kabaret (śmiejąc się co chwila na głos), dalej siedzą jacyś Czeczeńcy… Ale jakoś dajemy radę. Jest to na swój sposób nawet zabawne.

Kiszyniów by Dawid Markoff

Po 5 godzinach wita nas nocny Kiszyniów. Pierwsze wrażenie? Kartka na słupie informująca o legalnej pracy w Polsce. Kierujemy się do położonego niedaleko Hotelu Cosmos. Ogromny, w radzieckim stylu, obecnie już mocno podniszczony. Pokój jest super! Idziemy jeszcze po lokalne piwo i można powoli myśleć o jutrzejszym dniu. Film z mołdawskim dubbingiem do snu to obowiązek! Nieszczelne okna w tym radzieckim hotelu dają się nam we znaki.

Kiszyniów by Dawid Markoff


skomentuj
kategoria: cyfrowo, miejsca, mobilnie, wyprawy tagi: , , , , , ,



autoportret z odessy


Autoportret z Odessy - Dawid Markoff

Dres, aparat, słońce, cholernie mocny wiatr i brudna szyba. Autoportret z portu w Odessie.


skomentuj
kategoria: cyfrowo, miejsca, wyprawy tagi: , , ,






menu




o mnie
wyprawy na wschód i nie tylko




najnowsze wpisy







kategorie







archiwum bloga







moje rzeczy


portfolio
instagram
threads
youtube
tiktok
pogadajmy podcast



Jako że to blog, to mam tu również klasyczne blogowe wpisy, w których pokazuję moje codzienne życie: sesje zdjęciowe, wyprawy i tym podobne rzeczy. Wszystko mobilnie, ze smartfona:



Jeżeli spodobały ci się moje materiały na Youtube lub zdjęcia, postaw mi kawę - będzie mi naprawdę niezmiernie miło:

Postaw mi kawę na buycoffee.to











Absolutnie niesamowite Kosowo - całkiem inne, niż się go spodziewałem. We wpisach zdjęcia jak i vlogi.. Zobacz→









Estonia nieodkryta! Byłem w miejscach, o których pewnie nawet nie słyszeliście. Ja się w tym kraju zakochałem!. Zobacz→









KIedyś fotografowałem również na klasycznych negatywach, a głowę miałem pełną przedziwnych pomysłów. Zobacz→









Szybka studyjna sesja na białym i czarnym tle, bez specjalnych udziwnień. Na dzień przed wylotem Franka na międzynarodowy kontrakt. Zobacz→









Niesamowite Uzbekistan i tadżykistan. Duszanbe, Chiwa, Buchara czy Samarkanda. A wszystko doprawione krótkim pobytem w Abu Dabi. Wszystko na zdjęcich i we vlogach. Zobacz→









Od pięknych rejonów, poprzez skaliste miasto, po totalny rozpierdol Neapolu. W tej serii vlogów jak i na tych zdjęciach pokażę Wam pełen przekrój tego niesamowitego kraju! Zdjęcia i vlogi. Zobacz→









Sesja do zimowego numeru Digital Camera Polska w szklarni w Powsinie z pięknymi Różą i Roksaną. Zobacz→









Byłem w miejscach, które jeszcze do niedawna były okupowane przez rosyjskie wojska. Widziałem masowe groby oraz straszne zniszczenia. Nigdy tego nie zapomnę!. Zobacz→









Pełna kontrastów Łotwa. Zarówno na zdjęciach jak i w 6 odcinkowej serii vlogów. Zobacz→









Razem z Robertem Danielukiem zaliczyliśmy nasz debiut reżysersko-operatorsko-montażowy! Zrobiliśmy teledysk do piosenki Natki i Wojtka Jabłońskiego (zespół Kult)! Zobacz→









Kinga Cymerman przed moim obiektywem w minimalistycznej sesji beauty! Zobacz→









Z jednej strony piękna, a z drugiej niesamowicie abstrakcyjna Armenia. Wyprawa tak szalona, że nie da się jej opisać w kilku zdaniach. Zobacz→









Niesamowity budynek LEGO House i maluteńkie, ale urokliwe Billund. Do tego położone niedaleko portowe miasto Vejle z przedziwną architekturą. Zobacz→









Sesja zdjęciowa do kampanii „Ogródki ze smakiem” organizowanej przez Electrolux. Niesamowicie pozytywna i pełna energii Jagna Niedzielska! Zobacz→









Wykonałem kilka zdjęć do najnowszej książki Marty Grzebyk z Krytyki Kulinarnej. Okładka + przekładki. Jak zawsze w super ekipie ze Studia Odczaruj Gary! Zobacz→









Mój drugi raz w tym roku na Ukrainie. Tym razem położony 20km od granicy z Federacją Rosyjską Charków! Zobacz→









Betonowa Podgorica, górzysty i deszczowy Zabljak czy nadmorskie Tivat, Budva i Kotor. Czarnogóra jest piękna, ale i bardzo dzika. Zobacz→









Lato i szybki wypad do Kijowa na przetestowanie covideowych paszportów! Upalnie, słonecznie., intensywnie! Zobacz→










Władysławowo, Jurata, Jastarnia, Chałupy, Muzeum Figur Woskowych, deszcz, wiatr, diabelskie koło, roller coster... Przeczytaj→










Kinga i Agnes we wspaniałej bieliźnie God Save Queens. Na Instaxach. Zobacz zdęcia→










Reklamowa sesja zdjęciowa do magazynów Viva! Oraz Uroda Życia. Zobacz zdjęcia→










Ada i Aleks do sierpniowego wydania Digital Camera Polska. Tu w wersji reklamowej - rozszerzonej o elementy graficzne. Zobacz zdjęcia→










Kilka polaroidów wykonanych podczas zdjęć do sierpniowego numeru Digital Camera Polska. Zobacz→




© Dawid Markoff
Wszelkie prawa zastrzeżone