Nie no, bez jaj! Z rana leje deszcz. Gdy wychodzimy z hotelu, już tylko kropi. Ale wieje wiatr. Dobra, damy radę! Mamy kurtki, bluzy, ruszamy na ten śmieszny stateczek. Kierunek oczywiście jeden: Valletta. Wczoraj było tam bardzo fajnie. Gdzieś w połowie drogi dopada nas straszna ulewa. Ulice Sliemy spływają dosłownie potokami wody (znajdziecie to w moim FILMIKU→ na Youtube)
Udaje się. Wyciskamy wodę ze skarpetek (buty mamy całkiem przemoknięte, ale nie ma sensu już wracać do hotelu), kupujemy za garść drobnych eurocentów dwa bilety i ruszamy ku brzegowi Valletty.
Miasto w taką pogodę jest jeszcze bardziej klimatyczne. Więc chodzimy i fotografujemy. Buty zaczynają powoli schnąć, więc poprawiają się nam nawet humory. Zaczyna być naprawdę miło…
Dochodzimy do parlamentu. Budynek zaprojektowany przez Renzo Piano został otwarty 4 maja 2015. Jego budowa kosztowała ponad 90 mln euro. Od 1921 do 1976, miejscem obrad parlamentu Malty była Izba z gobelinami w Pałacu Wielkiego Mistrza, także w Valletcie. W 1976 roku, dawny Arsenał w tymże pałacu został przekształcony w nowy parlament, a spotkania odbywały się tam aż do otwarcia specjalnie wybudowanego budynku parlamentu w 2015 roku. Jest położony przy Republic Street obok Bramy Miejskiej, głównym wejściu do Valletty.
Jest naprawdę fajny, ale tłumy ludzi oraz zaczynający ponownie padać deszcz sprawiają, że idziemy dalej. Postaramy się tu jeszcze wrócić!
Odpalam mapkę „koniecznie zobaczyć!”, ale nawet bez niej z daleka widzimy już nasz kolejny punkt dzisiejszego dnia. To Barrakka Lift! Winda łącząca Wielki Port z górnymi ogrodami Barrakka, uruchomiona w 2012. Ma 58 metrów i jest betonową konstrukcją otoczoną aluminiową siatką. Znajdują się na niej dwie kabiny mogące pomieścić 21 pasażerów każda. Czas przejazdu wynosi około 23 sekundy. Dziś z góry można zjechać za darmo (normalnie €1). Aby wjechać, trzeba już zapłacić – chyba, że przypłynęło się stateczkiem np. z Cospicua, wtedy za okazaniem biletu wjazd jest darmowy. My potem gdzieś ten bilet zgubimy, ale miły starszy Pan na bramkach machnie ręką i wjedziemy za darmo.
Z windy widzimy kolejną fajną rzecz: to wielkie jachty na drugim brzegu. Musimy się tam dostać! Odpalam Moovit, moją ulubioną aplikację w podróżach i sprawdzam komunikację miejską. Jest! Można tam dojechać autobusem. Takim jeszcze nie jechaliśmy, więc będzie to dobra okazja. Celem jest Fort St. Angelo oraz znajdująca się obok Vittoriosa Yacht Marina.
Sama komunikacja to ogólnie stan umysłu na Malcie. Po pierwsze autobusy nie jeżdżą według rozkładu. Są albo wcześniej (np. 10 minut), albo o wiele później. Prawie zawsze tak jest. Po drugie wsiada się zawsze przednimi drzwiami i płaci za bilet u kierowcy (jeżeli macie kartę z jakimś biletem okresowym, robicie tak samo – wtedy po prostu przykładacie kartę do czytnika obok kierowcy). Zwykły bilet kosztuje €1.5 i można nim jechać kilkoma autobusami w jednym kierunku (jedna podróż) do 2 godzin od zakupu.
Byliśmy świadkiem, gdy ktoś wsiadł drzwiami środkowymi. Kierowca wstał i zaczął na tą osobę krzyczeć. Musiała wysiąść i wsiąść przodem. Po prostu Malta. Kierowcy są jednak na ogół bardzo uprzejmi (pod warunkiem, że stosujecie się do zasad obowiązujących w maltańskiej komunikacji;)
Sama Marina nas zauroczyła. Jednocześnie przestało padać i wyszło nawet słońce, więc mogliśmy spokojnie pospacerować obserwując większe i mniejsze jachty oraz setki łódeczek. Do Fortu już nie weszliśmy – było za mało czasu, a chcieliśmy jeszcze spod jego murów zobaczyć zachód słońca…
…który był naprawdę fajny przez ogromne chmury (na szczęście już odchodzące z wiatrem). Staliśmy tam i obserwowaliśmy. Obok siedział jakiś mężczyzna z wędką, a w tle grało jego malutkie, przenośne radyjko.
Powroty są zawsze najgorsze. Trochę żałowaliśmy, że nocleg mamy w Sliemie, a nie gdzieś w pobliżu miejsca, w którym właśnie byliśmy. No ale nic, trzeba było wracać. Najpierw do Valletty, a potem do Sliemy. Niby trzy różne miasta, a jednak tak blisko. W drogę do Valletty wybraliśmy się tym razem stateczkiem, aby następnie wjechać Barrakka Lift na górę, przejść do portu przez całą stolicę i kolejnym stateczkiem popłynąć do Sliemy. Cudownie:)
skomentuj →
kategoria: cyfrowo, miejsca, wyprawy tagi: cospicua, malta, sliema, valletta, x100s
menu
o mnie
wyprawy na wschód i nie tylko
najnowsze wpisy
- warszawa, włochy i ponownie warszawa
- calibrite display 123
- najdłuższe podsumowanie: obrony w af
- najdłuższe podsumowanie ever 2
- najdłuższe podsumowanie ever 1
- vlogująca kasia
- szmul jewson – największy dupek w lidze
- konkurs 'waste not, snap a lot’
- stylowo
- wrześniowo
- busted!
- ludzie displate
- kolejny plan zdjęciowy
- biały miś
- displate, backstage
- julia łukiewska
- dobra sesja beauty
- obrona dyplomowa kasi
- turcja: antalya
- bośnia i hercegowina: sarajewo na koniec
- bośnia i hercegowina: banja luka
- bośnia i hercegowina: wodospady kravica
- bośnia i hercegowina: mostar z drona
- bośnia i hercegowina: mostar
- bośnia i hercegowina: ratusz w sarajewie
kategorie
- abstrakcje
analogowo
backstage
chłopaki
cinemagraph
cyfrowo
dziewczyny
kulinarne
miejsca
mobilnie
osobowości
panoramy
pierdupierdu
polaroid
poradnik
portfolio
przedmioty
publikacje
różne
wydarzenia
wyprawy
archiwum bloga
moje rzeczy
portfolio
instagram
threads
youtube
tiktok
9szmul
pogadajmy podcast
Spełniłem swoje największe marzenie i nagrałem album muzyczny. Następnie znalazłem wytwórnię muzyczną i wydałem go na największych serwisach z muzyką! Sprawdź stronę albumu:
Jako że to blog, to mam tu również klasyczne blogowe wpisy, w których pokazuję moje codzienne życie: sesje zdjęciowe, wyprawy i tym podobne rzeczy. Wszystko mobilnie, ze smartfona:
Jeżeli spodobały ci się moje materiały na Youtube lub zdjęcia, postaw mi kawę - będzie mi naprawdę niezmiernie miło:
Piekielnie upalna Turcja, ale bardzo fajna. Trochę zdjęć i trzy filmy na Youtube! Zobacz→
Bardzo doświadczone Sarajewo, jeszcze bardziej doświadczony Mostar i serbska Banja Luka. Zakochałem się w Bośni! Zobacz→
Bardzo fajna sesja studyjna z Julią Łukiewską. Tak jak lubię! Zobacz→
Globalna sesja zdjęciowa dla XIAOMI! Producentem OnlyOnly, agencją odpowiedzialną za całość GONG. Ogromna duma! Zobacz→
Genialny miesięczny pobyt w Tajlandi. Wigilia w klubie drag queen, sylwester na tajskim boksie dla lokalsów... i wiele, wiele więcej! Zobacz→
Absolutnie niesamowite Kosowo - całkiem inne, niż się go spodziewałem. We wpisach zdjęcia jak i vlogi.. Zobacz→
Estonia nieodkryta! Byłem w miejscach, o których pewnie nawet nie słyszeliście. Ja się w tym kraju zakochałem!. Zobacz→
KIedyś fotografowałem również na klasycznych negatywach, a głowę miałem pełną przedziwnych pomysłów. Zobacz→
Niesamowite Uzbekistan i tadżykistan. Duszanbe, Chiwa, Buchara czy Samarkanda. A wszystko doprawione krótkim pobytem w Abu Dabi. Wszystko na zdjęcich i we vlogach. Zobacz→
Od pięknych rejonów, poprzez skaliste miasto, po totalny rozpierdol Neapolu. W tej serii vlogów jak i na tych zdjęciach pokażę Wam pełen przekrój tego niesamowitego kraju! Zdjęcia i vlogi. Zobacz→
Sesja do zimowego numeru Digital Camera Polska w szklarni w Powsinie z pięknymi Różą i Roksaną. Zobacz→
Byłem w miejscach, które jeszcze do niedawna były okupowane przez rosyjskie wojska. Widziałem masowe groby oraz straszne zniszczenia. Nigdy tego nie zapomnę!. Zobacz→
Pełna kontrastów Łotwa. Zarówno na zdjęciach jak i w 6 odcinkowej serii vlogów. Zobacz→
Z jednej strony piękna, a z drugiej niesamowicie abstrakcyjna Armenia. Wyprawa tak szalona, że nie da się jej opisać w kilku zdaniach. Zobacz→
Wykonałem kilka zdjęć do najnowszej książki Marty Grzebyk z Krytyki Kulinarnej. Okładka + przekładki. Jak zawsze w super ekipie ze Studia Odczaruj Gary! Zobacz→
Kinga i Agnes we wspaniałej bieliźnie God Save Queens. Na Instaxach. Zobacz zdęcia→
Reklamowa sesja zdjęciowa do magazynów Viva! Oraz Uroda Życia. Zobacz zdjęcia→
Kilka polaroidów wykonanych podczas zdjęć do sierpniowego numeru Digital Camera Polska. Zobacz→
© Dawid Markoff
Wszelkie prawa zastrzeżone