albania, dzień 6: tiranë, durrës (trzęsienie ziemi)
Kolejny dzień w Tirranie. Rezygnujemy z jechania do Szkodry, jesteśmy mocno zmęczeni. Noc była dziwna, bo nie mogliśmy za bardzo zasnąć w mieszkaniu, które wynajmowaliśmy. Ja bardziej z przeziębienia, Justyna z dziwnego uczucia stałej obecności kogoś w dużym salonie. Nie potrafiła tego wytłumaczyć, ale faktycznie, mieszkanie miało w nocy w sobie coś dziwnego czego również nie potrafię wytłumaczyć. Nie dopytywałem jednak o jego historię osoby wynajmującej… Justyna na dodatek ma dziwne przeczucia co do naszej wizyty w Tiranie i chce dzień wcześniej wrócić do Durres. Ja w sumie jestem już lekko zmęczony stolicą, więc nie protestuję. Postanawiamy wyjść jeszcze na krótki spacer i pospacerować w bliskiej okolicy Placu Skanderbega.
Najpierw sam budynek Muzeum Historycznego, który jest całkiem ciekawy i dość specyficzny. Na jego tyłach jest jakiś pusty basen, jakieś skały, stare lustro… Nic z tego nie pasuje do siebie, ale idealnie ukazuje, jaka jest cała Albania.
W środku jest galeria, w której jest dziś akurat otwarcie jakiejś wystawy. Malarstwo, fotografia, rzeźba… W środku telewizja nagrywa jakiś wywiad. Wchodzimy na dziko i spacerujemy, oglądamy prace. Gdzieś łapiemy się na późniejszych ujęciach w albańskim programie informacyjnym, jak studiujemy piękne, albańskie malarstwo. No i zajebiście.
Tu wszystko płynie swoim tempem. Nikt się nigdzie nie spieszy, wszyscy wiecznie wypoczywają. To mnie w tym kraju cholernie fascynuje. Niezależnie jaki jest dzień, wszędzie odpoczywają ludzie, siedzą w kawiarniach, na ławeczkach, krzesełkach, chodnikach, murkach… Jakby nie było jutra, gonitwy za czymś. Niesamowite.
Pisałem to już, ale w Albanii pasażer jest na wagę złota. Jadąc z Tirany do Durres siedzieliśmy w autokarze 40 minut, bo w Albanii autokar odjeżdża dopiero wtedy, gdy się cały zapełni. Gdy brakowało jednej osoby, gość od biletów (w Albanii jest kierowca i gość, który chodzi podczas jazdy i sprzedaje bilety) biegał po dworcu i krzyczał „Durres, Durres, Durres”. Aż w końcu znalazł jakiegoś nieszczęśnika i mogliśmy jechać.
Wracamy do Durres. I tu się zaczyna…
Wchodzimy do pokoju, rozpakowujemy nasze plecaki. Nalewamy sobie coś do picia, odpalam na chwilę telewizor. Plan jest taki, aby sobie chwilę odpocząć i pójść poleżeć na plaży. Po prostu chwilę odpocząć na słońcu od Tirany, która nas mocno wymęczyła. W oddali słyszę grzmot, ignoruję go (gdzieś podświadomie myślę przez ułamek sekundy, że przecież świeci pełne słońce, więc niby jak może grzmieć ?). Po chwili słychać dźwięk przypominający nadjeżdzającą ogromną ciężarówkę. Te obie rzeczy dzieją się w ułamkach sekundy, chociaż wydają się mi teraz czymś bardzo wydłużonym. Wtedy dochodzą gdzieś jednym uchem… I następuje mocne tąpnięcie, jakbym idąc chodnikiem nie zauważył stopnia w dół. I wszystko zaczyna grzmieć i się poruszać. Ziemia pływa, a z nią pokój, meble… Jest strach! Do cholery, to trzęsienie ziemi, a my jesteśmy w budynku, w pokoju na 2 piętrze. Trwa to wieczność, potem w telewizji podadzą że aż ponad 20 sekund. Gdy się kończy, wybiegamy z budynku prosto na plażę (zostawiając wszystko w pokoju). Z pobliskich budynków ludzie robią to samo, jest panika. Wstrząs musiał być bardzo spory. Po 6 minutach jest już alert w Google – siła 5.6 (potem zostanie zmieniona na 5.8 w skali Richtera). Siedzimy w ludźmi na plaży, po jakimś czasie nadchodzi ponowny grzmot, wszystko zaczyna pływać… drugi wstrząs! Równie mocny (potem okaże się, że miał siłę 5.3), ale krótszy. To moje pierwsze trzęsienie ziemi, nie tak je sobie wyobrażałem. Jest naprawdę przerażające! Do pokoju nie pójdziemy przez wiele godzin. W międzyczasie będzie jeszcze trzeci wstrząs, ale już lżejszy. Po nim pobiegniemy bo dokumenty i podstawowe rzeczy, w razie czego. Spacerujemy po plaży, nikt nie wraca do mieszkań… Telewizja zaczyna nadawać specjalne wydania, w kraju zbiera się sztab kryzysowy, premier Albanii rezygnuje z wyjazdu na forum ONZ. I wielkie napisy w każdej stacji podające siłę obu wstrząsów oraz informację, że to największe trzęsienie w Albanii od 30 lat.
Do pokoju idziemy kilka minut przed 22. Chwilkę po północy słyszę krzyk Justyny, aby uciekać. Zrywam się półprzytomny i wybiegamy z pokoju na plażę. Jest czwarty wstrząs, 4.8, mocno odczuwalny. Mimo że słabszy niż dwa pierwsze to działający na psychikę jeszcze bardziej, bo zastaje ludzi podczas snu. A to jest najgorsze! Instaluję aplikację monitorującą trzęsienia ziemi na całym świecie na bierząco. Ja pierdykam, wstrząsy (mniejsze) są dosłownie co kilkanaście minut. Jest źle! W telewizji zdjęcia z Tirany, duże zniszczenia już po 2 pierwszych wstrząsach. Przygniecione samochody, ludzie koczujący na ulicach. Po czwartym wstrząsie, ludzie w Durres i Tiranie będą spać w parkach, na ulicach i na stadionach, większość będzie się bała wrócić do domów.
Myślę o tych przeczuciach Justyny odnośnie szybszego powrotu do Durres. Mimo, iż epicentrum było tuż od naszego miasta, największe zniszczenia wywołało w oddalonej dalej Tiranie ze względu na inne zabudowania jak i ich gęstość. Gdzie bylibyśmy podczas pierwszego? Może w mieszkaniu odpoczywając przed wieczornym spacerowaniem? Samo mieszkanie jak i budynek nie sprawiał wrażenia zbyt trwałego, w przeciwieństwie do hotelu w Durres… Spać idziemy po 2 w nocy (zastanawiając się nawet przez chwilę nad spaniem na plaży). Drzwi mamy jednak otwarte, jesteśmy gotowi do ucieczki…
skomentuj →
kategoria: cyfrowo, miejsca, wyprawy tagi: albania, durrës, tiranë, trzęsienie ziemi, x100s
menu
o mnie
wyprawy na wschód i nie tylko
najnowsze wpisy
- najdłuższe podsumowanie ever 2
- najdłuższe podsumowanie ever 1
- vlogująca kasia
- szmul jewson – największy dupek w lidze
- konkurs 'waste not, snap a lot’
- stylowo
- wrześniowo
- busted!
- ludzie displate
- kolejny plan zdjęciowy
- biały miś
- displate, backstage
- julia łukiewska
- dobra sesja beauty
- obrona dyplomowa kasi
- turcja: antalya
- bośnia i hercegowina: sarajewo na koniec
- bośnia i hercegowina: banja luka
- bośnia i hercegowina: wodospady kravica
- bośnia i hercegowina: mostar z drona
- bośnia i hercegowina: mostar
- bośnia i hercegowina: ratusz w sarajewie
- bośnia i hercegowina: lukomir z drona
- bośnia i hercegowina: lukomir
- bośnia i hercegowina: droga do lukomir
kategorie
- abstrakcje
analogowo
backstage
chłopaki
cinemagraph
cyfrowo
dziewczyny
kulinarne
miejsca
mobilnie
osobowości
panoramy
pierdupierdu
polaroid
poradnik
portfolio
przedmioty
publikacje
różne
wydarzenia
wyprawy
archiwum bloga
moje rzeczy
portfolio
instagram
threads
youtube
tiktok
9szmul
pogadajmy podcast
Spełniłem swoje największe marzenie i nagrałem album muzyczny. Następnie znalazłem wytwórnię muzyczną i wydałem go na największych serwisach z muzyką! Sprawdź stronę albumu:
Jako że to blog, to mam tu również klasyczne blogowe wpisy, w których pokazuję moje codzienne życie: sesje zdjęciowe, wyprawy i tym podobne rzeczy. Wszystko mobilnie, ze smartfona:
Jeżeli spodobały ci się moje materiały na Youtube lub zdjęcia, postaw mi kawę - będzie mi naprawdę niezmiernie miło:
Piekielnie upalna Turcja, ale bardzo fajna. Trochę zdjęć i trzy filmy na Youtube! Zobacz→
Bardzo doświadczone Sarajewo, jeszcze bardziej doświadczony Mostar i serbska Banja Luka. Zakochałem się w Bośni! Zobacz→
Bardzo fajna sesja studyjna z Julią Łukiewską. Tak jak lubię! Zobacz→
Globalna sesja zdjęciowa dla XIAOMI! Producentem OnlyOnly, agencją odpowiedzialną za całość GONG. Ogromna duma! Zobacz→
Genialny miesięczny pobyt w Tajlandi. Wigilia w klubie drag queen, sylwester na tajskim boksie dla lokalsów... i wiele, wiele więcej! Zobacz→
Absolutnie niesamowite Kosowo - całkiem inne, niż się go spodziewałem. We wpisach zdjęcia jak i vlogi.. Zobacz→
Estonia nieodkryta! Byłem w miejscach, o których pewnie nawet nie słyszeliście. Ja się w tym kraju zakochałem!. Zobacz→
KIedyś fotografowałem również na klasycznych negatywach, a głowę miałem pełną przedziwnych pomysłów. Zobacz→
Niesamowite Uzbekistan i tadżykistan. Duszanbe, Chiwa, Buchara czy Samarkanda. A wszystko doprawione krótkim pobytem w Abu Dabi. Wszystko na zdjęcich i we vlogach. Zobacz→
Od pięknych rejonów, poprzez skaliste miasto, po totalny rozpierdol Neapolu. W tej serii vlogów jak i na tych zdjęciach pokażę Wam pełen przekrój tego niesamowitego kraju! Zdjęcia i vlogi. Zobacz→
Sesja do zimowego numeru Digital Camera Polska w szklarni w Powsinie z pięknymi Różą i Roksaną. Zobacz→
Byłem w miejscach, które jeszcze do niedawna były okupowane przez rosyjskie wojska. Widziałem masowe groby oraz straszne zniszczenia. Nigdy tego nie zapomnę!. Zobacz→
Pełna kontrastów Łotwa. Zarówno na zdjęciach jak i w 6 odcinkowej serii vlogów. Zobacz→
Z jednej strony piękna, a z drugiej niesamowicie abstrakcyjna Armenia. Wyprawa tak szalona, że nie da się jej opisać w kilku zdaniach. Zobacz→
Wykonałem kilka zdjęć do najnowszej książki Marty Grzebyk z Krytyki Kulinarnej. Okładka + przekładki. Jak zawsze w super ekipie ze Studia Odczaruj Gary! Zobacz→
Kinga i Agnes we wspaniałej bieliźnie God Save Queens. Na Instaxach. Zobacz zdęcia→
Reklamowa sesja zdjęciowa do magazynów Viva! Oraz Uroda Życia. Zobacz zdjęcia→
Kilka polaroidów wykonanych podczas zdjęć do sierpniowego numeru Digital Camera Polska. Zobacz→
© Dawid Markoff
Wszelkie prawa zastrzeżone