kwarantanna, krótkie spacery, rosyjski, rower, puste metro i ogólny relaks

Ogólnokrajowa kwarantanna jest bardzo męcząca – ciągłe siedzenie w domu potrafi dobić. Ale tak ma być, trzeba to przeczekać! Dom, dom, dom, z przerwami na krótkie spacery czy wizytę u weterynarza na Ursynowie. Tyle wolnego czasu ma i swoje plusy – jednym z nich jest to, że zabrałem się w końcu za mój rosyjski. Rower i zdjęcie z nagrywania jednego z odcinków mojego vloga. Na to też w końcu jest dużo czasu! Puste metro w godzinach szczytu robi ogromne wrażenie!

Spacery w okolicy Pola Mokotowskiego, pomnik żołnierzy radzieckich, te kultowe przyczepki… Rekwizyt do sesji produktowej, która musiała zostać chwilowo przełożona na inny termin. Szkoda. No i ostatnie zdjęcie w Akademii Fotografii przez zamknięciem ze względu na pandemię.

wisła, fotografia kulinarna, burza, wódka i bigos

Rower, rower, rower i Wisła.

Moje ostatnie zajęcia ze studentami z fotografii reklamowej. Tym razem robiłem z nimi fotografię kulinarną. Po powrocie obowiązkowe selfie #wewindzie. Metro na Wileńskim – pojechałem z Justyną na Pragę odebrać winyla. Jakimś cudem udało mi się dopaść album „black light” Groove Armady. Wydanie z 2010 (nie jest już wznawiane), na dodatek nigdy nie rozpakowane! Jeden z moich ulubionych albumów na takim wydaniu wśród moich płyt! Wspaniała burza nad Warszawą! I klasycznie spacer po moim kochanym Służewiu. Na koniec bigos i kopytka (koniecznie z kieliszkiem wódki) w Zapiecku.

Winyle! Wspaniała (i chyba jedyna dobra) płyta Madonny. Do tego brytyjskie wydanie Remedy od Basement Jaxx (długo na nie polowałem!). Black Light od Groove Armady szukałem bardzo długo. To taki album z mojego Top 10. Radość tym bardziej większa, że nie jest już wznawiany, a mi udało się dopaść wydanie z 2010… na dodatek zafoliowane! Ścieżka dzwiękowa z The End of the Fucking World (jak nie widzieliście to polecam – świetny serial Netflixa) oraz nowy album Bokka. Na soundtrack Starry Eyes również polowałem dość długo i w końcu się udało! Na koniec Kroniki Filmowe i trzy albumy Tycho, które dosłownie kocham!

noc muzeów bez muzeów, zapieksy, mokotów, bluza i wyprawy rowerowe

Noc Muzeów bez muzeów, czyli jedzenie, zabytkowa komunikacja miejska, koncerty i cała masa innych rzeczy, które chłonęliśmy z Justyną tego dnia. Do tego dzień wcześniej spacer po Mokotowie, który uwielbiam. Cały czas odkrywam tu jakieś fajne zakamarki. Zajęcia z fotografii reklamowej i Justynka na górce na Ursynowie. Do tego bluza, którą Justyna zaprojektowała specjalnie dla mnie (limitowana wersja w liczbie sztuk 1:) oraz winyl Bokki, który przywiozła. No i wspaniały album Madonny wyprodukowany przez Williama Orbita.

Rower, rower i jeszcze raz rower.

wiosna wróciła!

Wiosna! Ponad 20 stopni, słońce… i rower!

Do kolekcji wpadło mi kilka kolejnych winyli. Super wydanie Brodki (fioletowa płyta!), PJ Harvey którą uwielbiam, Fever Ray (płyta przypadkowo wypatrzona w Empiku), dwie płyty wspaniałem Amy Winehouse, Bat For Lashes (cudo!), Max Richter (poluje na kolejne albumy) i relaksująca Hilary Hahn.

widok na warszawę

Warszawa, PKiN, widok na Warszawę, chmury, karteczka znaleziona w pudełku z butami, którą ktoś musiał dodać pakując w sklepie paczkę, Bulwary, rower, rower, rower… Po prostu kilka dni sierpnia. Lubię!

legia, 700 lat lublina, powsin, parada i cała reszta

Legia! Co tam się działo przed meczem, o rany.

700 lat Lublina. Najlepszego! Powsin zawsze super, zwłaszcza jako miejsce na rowerową wyprawę. Uwielbiam to miejsce! Parada Wojska Polskiego spoko, chociaż miejsce wybrałem nie najlepsze.

Zdjęcie w windzie musi być. Karta Unlimited do Cinema City to całkiem dobra rzecz – tu akurat byłem na Baby Driver. Ujdzie. No i oczywiście cała masa zdjęć podczas rowerowych przejażdżek. Sesja zdjęciowa w Studio Baletowa i VIP ROOM Łubiński Kowalski. Tekturowa Leica Roberta😉 Na koniec biuro i siedzenie nad zdjęciami butów (trafią do jednego z kolejnych wydań Digital Camera Polska) oraz kawa na Wilanowie.

Na koniec klip z Legii:

Post udostępniony przez Dawid Markoff (@emefef) 17 Sie, 2017 o 2:13 PDT

wyspy świderskie

Wyspy Świderskie są niesamowite. Zwłaszcza, że mam tam 19km, więc rowerem jak znalazł. Tylko wybranie się tam w weekend nie było chyba najlepszym pomysłem (straszne tłumy). Rower o 1 w nocy to super sprawa – najlepsza pora w lecie do pojeżdżenia po mieście. Ostatnio za cel obrałem sobie obrzeża Warszawy, gdzie odkrywam różne ciekawe miejsca. Nie, ta olbrzymia wyciskarka nie jest jednym z tych miejsc:) Na koniec warszawskie kontrasty i oczywiście Studio Czarnobyl.